Takie ujęcie kieruje nas w stronę przykładania większej wagi do przekonań dotyczących naszych możliwości i sytuacji, niż ciężaru jej samej np.: w sytuacji zadłużenia mniej jest istotna jego wysokość lub czas trwania zadłużenia, niż postawa i przekonania dłużnika na temat jego kompetencji poradzenia sobie z tą sytuacją. Jeżeli ma przekonanie: „jeśli w tej sytuacji zaangażuję wszystkie moje umiejętności zawodowe i osobiste, to sobie z pewnością poradzę” to istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie. Jeżeli jednak będzie podtrzymywać myśli, na temat swojej niemocy, braku sił i nieumiejętności wyjścia z sytuacji, jego postępowanie najprawdopodobniej odzwierciedli sposób jego myślenia.
Jeżeli zatem patrząc na „problem” podtrzymujemy dotychczasowe przekonanie typu: „nie poradzę sobie”, „nie dam rady”, „to dla mnie zbyt trudne” to ograniczamy sobie możliwość jego rozwiązania. Nawet, jeśli mamy obiektywnie wszystko, aby sobie poradzić: wiedzę, doświadczenie, umiejętności, pomoc innych, to myśli sabotujące utrudniają nam albo całkowicie blokują wykorzystanie naszych zasobów potrzebnych do rozwiązania wymagającej sytuacji.
Pracę nad sytuacją trudną, warto zatem rozpocząć od zmiany przekonań.
Jak to zrobić?
W pierwszej kolejności potrzebujemy zidentyfikować powstrzymujące nas przekonania. Można zrobić to samemu, zadając sobie pytanie, jakie treści przychodzą do nas automatycznie, gdy myślimy o danej sytuacji? Czy są to treści pełne mocy czy też odwrotnie mają w sobie wiele lęku, braków i negatywnych wspomnień, o wcześniejszych podobnych sytuacjach? Można też skorzystać z uczestnictwa w warsztatach lub coachingu, podczas których, uczestnicy wraz z trenerem pracują z intencją zmiany przekonań, na takie, które wzmocnią proces zmian.
Gdy już zidentyfikujemy wstrzymujące nas przekonania, to kolejnym krokiem jest, znalezienie przyczyn (naszych najważniejszych wartości), w związku z którymi podtrzymujemy, czasami przez lata, te obciążające nas i bardzo kosztowne przekonania. Taką przyczynę, może stanowić potrzeba uchronienia się przed porażką (potrzeba bezpieczeństwa). Jest to z poziomu logiki wewnętrznej potrzeba uzasadniona. Jeżeli boimy się porażki, to utrzymywanie przekonania w myśl którego: „nie poradzę sobie” zabezpiecza nas przed chociażby próbą konfrontacji i ewentualnego niepowodzenia. Ta ochrona jednak jest tylko iluzoryczna (ponieważ porażką może być także nierozwiązanie sytuacji problemowej) i kosztuje nas utknięciem w niewygodnym położeniu.
I tu dwie wiadomości: zła: niezależnie jak bardzo będziemy starać się siebie przekonać, że nie damy rady – zapewniam, że jest duża szansa, że damy! Dobra, zaś: nie musimy nic z tą wiadomością robić, – bo tak naprawdę nic nie musimy. Wszystko to kwestia decyzji i wynikających z nich konsekwencji, a nie obiektywnie istniejący przymus.
Gdy już to wiemy nasza decyzja schodzi na głębszy poziom: z pytania jak chcemy rozwiązać nasz problem, na pytanie czy my naprawdę chcemy go rozwiązać? Czy nie mamy dzięki niemu jakiś cennych psychologicznych korzyści (tzw. korzyści wtórnych)? Może deklarujemy chęć rozwiązania problemu i jednocześnie podejmujemy działania, które temu pragnieniu zaprzeczają. Deklarujemy, że chcemy schudnąć, a jednocześnie jemy słodycze i fastfoody oraz odkładamy z tygodnia na tydzień decyzję o rozpoczęciu ćwiczeń. Deklaracja jest oczywista i głoszona sobie i wszystkim naokoło, a pod spodem jakaś część nas może np. dzięki podtrzymywaniu niechcianej wagi czy kształtów zyskiwać coś dla nas istotnego. Jedna z uczestniczek prowadzonych przeze mnie warsztatów zmiany pracując z przekonaniami uświadomiła sobie, że za niemożnością schudnięcia stało u niej głęboko zakorzenione przekonanie, że atrakcyjne kobiety są mało inteligentne. Przekonanie, wydawałoby się absurdalne, ale dopóki tkwiło głęboko nieuświadomione, wzmacniało trudność kobiety, której bardzo zależało na byciu inteligentną. Dopiero zmiana przekonania na „mogę w sposób inteligentny schudnąć i czuć się atrakcyjnie będąc inteligentną” pozwoliło jej zabrać się do działań, wspierających realizację wymarzonego celu.
Gdy zaczniemy zatem proces zmiany i wychodzenia z niewygodnej sytuacji od budowania przekonań wspierających sukces i kiedy wzmocnimy je na tyle, że staną się naszą własnością, wtedy dopiero przychodzi kolej na wypracowywanie strategii działania.
Wówczas zgodnie z naszymi nowymi przekonaniami w pierwszej kolejności patrzymy na wielkość i jakość sytuacji trudnej, a dopiero potem określamy to, co jest nam potrzebne do poradzenia sobie z nią. Pojawiają się nowe wskaźniki referencyjne: nie to, kim jesteśmy i co potrafimy aktualnie, ale to, kim pragniemy się stać w trakcie znajdowania rozwiązania. Albowiem, gdy tylko decydujemy się coś osiągnąć i wierzymy, że to jest dla nas możliwe, wówczas zbieramy zasoby, aby dać radę i radę dajemy.